sobota, 6 grudnia 2014

Trafiło się…


Nie jestem ślepą kurą. Do lalek, a właściwie do lalkowych okazji, wzrok mam sokoli. Dzięki okazjom właśnie, ebayowym cudom, nieświadomości sprzedających, a czasem ich życzliwości trafiło do  mnie kilka lalek, których nigdy nie spodziewałam się posiadać. W tej mojej karierze lalkowego łowcy brakowało jednak czegoś naprawdę spektakularnego. Z niedowierzaniem czytałam doniesienia innych kolekcjonerów o Hawaiian Superstar znalezionych w lumpie czy Estrellach za 20 dolarów. Zazdrościłam, gryzłam się i pytałam sama siebie: dlaczego to nie mnie się przytrafiło?

No to teraz już mi się przytrafiło. XD

Jakiś czas temu, jak to często mi się zdarza (nadmiernie często) przeszukiwałam Ebay w rytualnej pogoni za zupełnie inną lalką, kiedy nagle wyskoczyło mi okienko z podpowiedzią. To co zobaczyłam… nie, to było niemożliwe… Ultra Hair Whitney NRFB, cena - 30$, buy it now. Dobrą chwilę siedziałam przed komputerem oniemiała. Ze zdumienia otrząsnęłam się zresztą szybko, bo tak właśnie należało zrobić, przejrzałam zdjęcia, sprawdziłam opis, by upewnić się, że tak, że na pewno chodzi o Whitney. Z rozbawieniem zdążyłam jeszcze odnotować, że aukcja ma jednego obserwatora (widocznie nieświadomego, że takich rzeczy się na ebay nie obserwuje, kupuje się je natychmiast albo przepadają) i kupiłam.  Że było późno, poszłam spać. Z rana spodziewałam się otrzymać przepraszającego e-maila od sprzedawcy, że sorry, ale rąbnął się o jedno zero i niestety, ale lalki mi nie sprzeda. Żaden e-mail jednak nie przyszedł, to jest poza potwierdzeniem zakupu, a następnie informacją o wysyłce. Ale tak naprawdę aż do chwili gdy wydobyłam lalkę z paczki, nie wierzyłam, że ją dostanę. ;D

Gorąco obiecuję nie narzekać więcej na mój lalkowy los. :D A teraz oddajmy pole Whitney. :)







Jest też ciekawostka pudełkowa...


Poza tym, że na europejskim pudełku mamy Whitney w miejscu Totally Hair Barbie Brunette, wygląda na to, że do wykonania tego promo użyto innych egzemplarzy lalek (mam na myśli Barbie i Kena) niż do zdjęć, które możemy oglądać na pudełkach lalek amerykańskich. 






20 komentarzy:

  1. Gratuluję!!! Dorwać takie cudo, to jak wygrać w totka!!! Olśniewająca lalka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się chyba właśnie czuję. :D Tym bardziej, że nigdy nie trafiło mi się nawet pół łysego łebka od tej lalki. A tu nagle... Ciągle ciężko mi w to uwierzyć. ;)

      Usuń
  2. I to się nazywają udane mikołajki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to się zdarzyło trochę wcześniej, ale wrażeń to mi jeszcze do gwiazdki chyba wystarczy. :)

      Usuń
  3. Przeeeeecudowna! Ale traf! Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo! ale okazja! gratulacje :) Whitney włosy ma super, aż zawijają się w pudełku. Czy masz zamiar wyjąć ją - czy zostawisz jako zapudełkowany okaz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :) Takie włosy żyją swoim życiem. :D Tego akurat modelu lalki zachowało się na świecie tak mało w wersji zapakowanej, że nie byłabym w stanie jej wyjąć nawet gdybym miała na to wielką ochotę. Jeśli nabiorę kiedyś chęci na bawienie się długowłosą Whitney, to więcej sensu będzie dla mnie miało zdobycie używanego egzemplarza (tyle jest nieszczęsnych, spragnionych renowacji lalek...) niż rozpakowywanie tej.:)

      Usuń
  5. Święta idą, cuda się zdarzają częściej :) Trafiła we właściwe ręce. Jak dobrze, że nikt nie kupił jej dla małego dziecka. Już sobie wyobrażam małego fryzjera i makijażystę w akcji. Brrrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...Zastanawiam się czy te stare lalki w ogóle podobają się współczesnym dzieciom? Bardziej prawdopodobne było chyba, że kupi jakiś ebayowy store i wystawi na sprzedaż wielokrotnie drożej. Ciągle to widzę.:( No ale szczęśliwie tym razem ja byłam pierwsza. :D

      Usuń
  6. Okazja jakich mało! Trafić to dziewczę w pudle to naprawdę niespotykane, a w tej cenie - dziw nad dziwy :) Serdecznie gratuluję i rozumiem to szczęście, bo sama ją mam w stanie niemalże pudełkowym - tylko bez pudełka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to było dziwne... Nie mam koncepcji jak to w ogóle było możliwe. :D Ja mojej Whitney nie mogę dotknąć, więc zazdroszczę wersji wyzwolonej, ale z drugiej strony nie będę przecież narzekać. ;D

      Usuń
  7. No i cudnie :) szczęście, że to Ty ja zgarnęłaś. W tej lalce jest magia, ona niezwykłe historie przyciąga. U mnie też wiąże się z nią historia, którą do dziś wspominam jako rodzaj przygody. Kupiłam ją w ten piękny rok 92, gdy była nowa, w sklepach...tyle, że w Warszawie wcale jej nie było. Ni śladu, nigdzie. Nabyłam ja całkowicie bezprawnie w Pewexie w Białymstoku...co ona tam robiła, akurat tam? Ja sama bawiłam wówczas na obozie gwaroznawczym (tak, już to brzmi dziwnie. Z przyjaciółką byłyśmy tam na doczepkę, jako "zdolne dzieci", resztę grupy stanowili studenci). W przerwie między nagrywaniem na dyktafon gwary wybraliśmy się z grupą do Białegostoku. Pewexy jeszcze istniały, choć już przyjmowały złotówki. Z przyzwyczajenia musiałam zlustrować mijany Pewex. Nie było tam nic, żadnych innych lalek, tylko ta jedna, ona. Kupiłam ją za kasę przeznaczoną na opłatę za kolejny tydzień pobytu na tymże obozie i musiałam przemycić ten skarb w tajemnicy przed grupą i przetrzymać przez cały pobyt. Który był krótszy o tydzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zdołałaś myśleć na tym obozie o czymkolwiek innym poza lalką? Może nawet dobrze się złożyło, że zakończyłaś pobyt wcześniej? ;) A pamiętasz może ile zapłaciłaś wtedy za Whitney? Bo ja aż się dziwię, że starczyło kasy z obozu. :D Kołacze mi się w pamięci, że lalki z tej serii były drogie, coś może 190.000 złotych? Rzeczywiście nigdy nie widziałam w Warszawie Whitney, tylko liczne Barbie długimi szeregami poustawiane na półkach. Łaziłam, oglądałam i nie mogłam się zdecydować. Moja najdroższa wówczas lalka kosztowała 160 000 złotych, a jej zakup uważałam za absolutne szaleństwo. Ceny Ultra Hair Barbie nie mogłam przetrawić i w końcu jej nie kupiłam. Ciekawe co by było gdybym zobaczyła Whitney? ;)

      Usuń
  8. wspaniały łup - wspaniały okaz!

    OdpowiedzUsuń
  9. Luci, wyobrażasz sobie, jaka to była magia wtedy, mieć ją w torbie, pod łóżkiem polowym. Wiedzieć, że tam jest i nosić w sobie ten ładunek światła, ukrywany przed innymi, a nadający blask każdej chwili. Tak wtedy smakowały lalki. Jej fioletowe oczy - znak tajemnicy.Cieszyłam się, wracając wcześniej,zgadłaś. Pamiętam, że była droższa niż blondynka. Cena jej była kosmiczna. Pochłonęła tez kieszonkowe na lody i inne wydatki. Możliwe, że jest wciąż naklejka z ceną na pudełku, kiedyś sprawdzę. Mam też zapiski w notesie, z datami zakupu :) Blond wersję i Kena też udało mi się zdobyć, ale to już w Warszawie,to inne opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta lalka ma w sobie coś magicznego. Swoją znalazłam na pchlim targu i kupiłam za złotówkę. Bez ubranka, ale z idealnymi włosami. Gratuluję zakupu! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, kurczaki. Do tej pory pamiętam zapach tego żelu do włosów.

    OdpowiedzUsuń