czwartek, 14 stycznia 2016

Back to The Box

Zwykle kolejność jest inna. Gdzieś na sklepowej półce widzimy lalkę - tajemniczą, piękną, obcą humanoidalną miniaturkę oprawioną w pudełko. Przynosimy ja do domu i otwieramy... Obca staje się własną, nieznajoma znajomą, gdy rozdziewamy lalkę z jej tajemnic. To jest jak rytuał podczas którego przemieniamy nieprzystępny przedmiot marzeń w rzecz swojską, osiągalną, zapoznaną. Tu będzie na opak. Najpierw lalka, która ma życie za sobą, była czyjąś własną, była zabawką. Potem moja ciekawość tego, jak to było, gdy ta lalka była nowa i stała na sklepowej półce w pudełku za folią, nie będąc nawet jeszcze pewną, czy ktoś ją kupi.



Dawno temu, trafiła do mnie wraz z większą grupa lalek zmęczona, mizerna i potargana Whitney z Chin. Nic nie przywróci młodości kobiecie, ale lalka nie jest kobietą. ;)

Perfume Pretty Whitney 1987, China

Chińscy podwykonawcy Mattela  wzorowo cięli koszty i ich Whitney dostała włosy z kanekalonu (wersja tej lalki wyprodukowana na Filipinach ma piękne saranowe włosy). Ten materiał naprawia się ciężko, a efekty rzadko są zadowalające. Jednak ten nowo wprowadzony w 1987 roku kanekalon był chyba lepszy, bardziej mięsisty i udało mi się uformować fryzurę przypominająca tę fabryczną :) Nie pamiętam już skąd miałam pudełko, przyszła w nim chyba jakaś inna, używana lalka. Pozostało skombinować strój i... taaa dam!


Brakuje osłonki, która utrzymywałaby symboliczne korale z pereł na jej piersi. Mam pomysł jak takie osłonki wykonać samodzielnie, ale u mnie na pomysłach często się kończy. Zdobyłam też kolczyki, zabrakło tylko pierścionka...


Otarcia na dłoni zdradzają, że lalka nie jest tak całkiem nowa...



W zestawieniu ze swoją NRFB bliźniaczką (równie z Chin) redeboxowana Whitney nie wypada źle. Właściwie to myślę, że jest śliczna! :) Trochę jaśniejsza, promienna twarz to efekt długiego namaczania lalki w płynie do tkanin w procesie restauracji włosów...



Perfum Pretty Whitney z odzysku by Luci & NRFB Perfume Pretty Whitney (obie z Chin)





Jako dziecko nie wyrzuciłam lakowych pudełek. Zachowywałam nie tylko pudełka, ale również ich zawartość: pręciki do przypinania lalki w talii, za ręce i za pasmo włosów z tyłu głowy, foliowe torebki na buciki, ulotki, o tym, jak uwolnić lalkowe włosy z foliowych zabezpieczeń i... same foliowe zabezpieczenia, czasem przechowywałam nawet taśmy klejące, którymi przytwierdzano w pudełku foliowe akcesoria...  Wszystko to były skarby, bo wszystko co wiązało się z Barbie nimi było :D Zawsze też przechowywałam lalki w pudełkach. Gdy kończyłam zabawę, pakowałam lalki z powrotem. Cofało mnie to do maniackiej, pełnej napięcia chwili gdy obłąkana z radości stałam przed ladą w sklepie Pewexu i przyglądałam się lalce, która poprzez folię przyglądała się mi.

Nie lubię upływającego czasu ani zjawisk nieodwracalnych. Można próbować zatrzymać czas zachowując lalki w ich opakowaniach. Można próbować go cofnąć, marząc o swobodnych podróżach w tę i we wewte, co niestety nie zmieni faktu, ze ten czas i tak minie. Często myślę o tym, że za kilkadziesiąt lat, gdy plastik zdegeneruje, klej puści, a farba wypłowieje, wtedy  po moich ukochanych lalkach ery Superstar zostaną tylko zdjęcia.


środa, 13 stycznia 2016

Modern Play

Dobra, to będzie maksymalnie leniwy wpis. Pragnę jednak zauważyć, że nawet maksymalnie leniwy wpis jest mniej leniwy niż brak wpisu. ;)

Uważam, że La Girl to fajna lalka. To ja piszę ja - osoba, którą współczesne pinkboxy zwykle przygnębiają. La Girl jest inna. Jej ekstrawagancka fryzura nadaje nowy sens najbardziej banalnym, zachowawczym ubrankom. Z przyjemnością mierzę jej kolejne kreacje. Zaskakuje na zdjęciach zdolnością pozowania (a jest to wszak lalka pozbawiona artykulacji). Ile lat upłynęło zanim opartą na biodrze rękę Silkstonki przeszczepiono na grunt playlinu? U Mattela czas płynie wolno.

Koniec świata! Barbie zeszła z wysokich obcasów, jest niewysoka, ma pyzatą twarz i naśladuje Miley Cyrus. :)